Spojrzałam na zegarek. Widniała
godzina 17:58. Świetnie, spóźnię się na własną imprezę
urodzinową.
- Tato, proszę, możesz jechać trochę szybciej? - popędzałam go.
- Skarbie, jedziemy 70 na godzinę, przy ograniczeniu do 60, więc nie narzekaj - spojrzałam na niego zdenerwowana - Nie martw się, zdążymy.
- Mam nadzieję, nie chciałabym się spóźnić na własne uro...
- Już jesteśmy, kochanie - przerwał mi, po czym odetchnęłam z ulgą.
Odczekałam jeszcze parę sekund, by trochę ochłonąć i wysiadłam z auta. Upewniłam się szybko, czy wszystko jest na swoim miejscu i weszłam do klubu. Czekało tam na mnie około dwieście pięćdziesiąt osób. Większość znałam jedynie z widzenia ze szkoły, ale mimo wszystko cieszyłam się, że zechcieli przyjść na moją imprezę.
Na wejściu przywitały mnie moje przyjaciółki - Kim i Diana, a zaraz po nich mój młodszy brat – Matt. Porozmawiałam jeszcze z paroma osobami, dziękując im za przybycie. Wyciągnęłam moje przyjaciółki na parkiet i zaczęłyśmy tańczyć we trójkę. DJ zapodawał naprawdę świetne kawałki, które wszystkim wpadały do gustu. Czułam, że to będą udane urodziny.
Po około dwudziestu minutach, trochę zdyszana poszłam się czegoś napić. Barman podał mi mój ulubiony sok pomarańczowy z lodem. Podeszło do mnie parę osób i złożyło mi życzenia. Gratulowali mi też udanej imprezy. Dowiedziałam się od nich, że wszyscy świetnie się bawią. Błagam, ludzie. To tylko zwykła impreza. Co prawda DJ-a zamawiał mój ojciec, ale skoro im się tak podoba, nie będę narzekać...
* * *
- Dziewczyny dochodzi 21, chodźcie może pójdziemy na taras i odpoczniemy od tej głośnej muzyki - zaproponowała Diana.
Usiadłyśmy na tarasie i od razu poczułyśmy ulgę. Cisza... Spokój. Dosłyszalny był tylko szum morskich fal. Moim marzeniem było wyprawić urodziny w klubie, znajdującym się gdzieś blisko plaży. Mój tata doskonale o tym wiedział i wziął to pod uwagę wybierając klub. Jedno marzenie mogę odhaczyć z listy.
- No Van, jak ci się podoba twoja impreza?-zaczepiła mnie Kim.
- Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że aż tyle osób zgodzi się tu przyjść. W dodatku dużo osób podchodziło do mnie i chwaliło lokal, dobrą muzykę i takie tam. Jak na razie jest zajebiście - powiedziałam, po czym zwróciłam się do nich - Siedzimy tu już jakieś 3 godziny, poznałyście kogoś fajnego? Oczywiście mówię tu o chłopakach.
- No ja w sumie poznałam jednego gościa, ale okazało się, że jest gejem - gdy to usłyszałam parsknęłam śmiechem. Biedna Kim, zawsze miała pecha co do facetów.
- Ty nas się nie pytaj, nas bardziej interesuje, czy ty kogoś poznałaś - powiedziała Diana.
- Właściwie nie, nie rozmawiałam z nikim specjalnym. Potańczyłam trochę z Mattem, trochę z tatą. Potem przyszłam do Was i jakoś czas zleciał – zdziwiło mnie, że właściwie nic nie robiąc czas tak szybko upłynął.
Nagle usłyszałam jakiś krzyk wewnątrz budynku. Szybko popędziłam do środka i próbowałam przepchać się przez tłum ludzi, który zebrał się wokół „czegoś”. Ktoś chwycił mnie za ramię. Podskoczyłam z przerażenia i odwróciłam się. Zobaczyłam mojego tatę, który dał mi znać, że idzie za mną. Odetchnęłam z ulgą, ale zaczęłam się martwić o Matta. Na szczęście po chwili zauważyłam go idącego za moim tatą. Szłam dalej i myślałam, że nigdy się nie dopcham. W końcu udało mi się dotrzeć i moim oczom ukazało się trzech narąbanych w trzy dupy debili. Bójka. Na moich urodzinach. Modliłam się przez miesiąc, żeby nie było żadnych afer podczas moich urodzin. Wkońcu jest to mój dzień. Ważny dla mnie dzień.
- Policja jest w drodze! – usłyszałam gdzieś w tłumie. Świetnie, jeszcze tylko policji mi tu brakuje. Dzięki, ludzie. Nie znałam tych gości. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, czy byli oni z mojej szkoły, czy przypatoczyli się tak po prostu, żeby się narąbać i wywołać aferę poprzez bójkę.
- Van! Co się dzieje?! - zapytała zaskoczona Diana. Nawet zdążyłam zapomnieć, że Kim i Diana były tu ze mną.
- Sama do końca nie wiem, ale z tego co widzę, nie jest za ciekawie. Wezwali policję – Kim spojrzała na mnie zaskoczona tą wiadomością. Strach w jej oczach był zauważalny.
- Policja? Ale prze... - przerwało jej wtargnięcie policjantów do klubu
- Prosimy wszystkich o nie wychodzenie nigdzie poza teren lokalu! - byłam przerażona. Nie wiedziałam co teraz będą mówić o mnie ludzie. Nie chciałam słyszeć plotek na mój temat.
- Kto organizował tutaj dyskotekę? - zapytał młody, całkiem nawet przystojny policjant. Wyglądał na miłego człowieka, uspokoiło mnie to trochę.
- Ja, proszę pana – podeszłam do niego. W jego oczach widziałam troskę, a zarazem zdziwienie.
- Młoda damo – powiedział spokojnie. - Muszę zadać ci parę pytań. Pojedziesz ze mną.
* * *
Siedziałam w jakimś pomieszczeniu z tym, całkiem seksownym policjantem. Co ja właśnie powiedziałam? W każdym bądź razie, siedziałam z nim jakąś godzinę... Może dwie. Nie widziałam nigdzie żadnego zegarka, a bardzo chciałam wiedzieć, która godzina i o której będę mogła wyjść do domu.
- Vanesso, widzę że już cię mocno zmęczyłem tymi pytaniami – uśmiechnął się do mnie. On był naprawdę bardzo czarujący i nic na to nie poradzę.
- Tak, szczerze mówiąc nie chcę już nic słyszeć o tym incydencie – zaczęłam bawić się moimi palcami ze zdenerwowania. Byłam trochę przybita tą sytuacją i nie odważyłam się spojrzeć mu w oczy – Mogłabym już wrócić do domu? - spojrzałam wreszcie na niego. Moje oczy wyrażały ogromny smutek. Chciałam wzbudzić w nim trochę poczucia winy... Chyba mi się udało, bo trochę się zmartwił.
- Ależ oczywiście. Zaraz wezwę któregoś z moich kolegów i cię odw...
- Nie, nie. Przejdę się. Mam blisko do domu – przerwałam mu szybko. Wolałam się przejść, pooddychać trochę świeżym powietrzem. Uspokoić się trochę.
- Jesteś pewna? Może ci się coś stać – to było urocze, że zaczął się martwić, jednak starałam się mieć to w dupie, był chyba trochę starszy ode mnie. Nie umiałam określić jego wieku.
- Tak, jestem pewna – nigdy nie bałam się chodzić nocami po pustych ulicach. To było takie tajemnicze, uwielbiałam to.
- W takim razie, życzę miłej nocy – wstał i uścisnął moją dłoń.
- Nawzajem – uśmiechnęłam się lekko i wyszłam.
Do drzwi odprowadził mnie jakiś starszy policjant. Wyszłam na zewnątrz i miłe chłodne powietrze buchnęło w moją twarz. Poczułam wolność. W końcu zero pytań, zero odpowiedzi, tylko ja i moje myśli. Ruszyłam w stronę mojego domu. Po paru minutach z ciemnej uliczki wyszło pare „dresów”. Nie chciałam kłopotów i musiałam skierować się w stronę parku. Był on trochę przerażający, ale przechodziłam nim często i nigdy nic specjalnego mi się nie stało. Nie zapowiadało się na żadne niebezpieczeństwo.
Usłyszałam głosy. Gdzieś pomiędzy krzakami dwaj mężczyźni rozmawiali. Nie wyglądało, żeby się lubili. Z początku spokojnie rozmawiali, potem jeden z nich trochę się zdenerwował. Znajdowali się w takim miejscu, jakby nie chcieli być przez nikogo przyłapani. Zaczęli się szarpać. Wyższy z nich nagle wyciągnął nóż. Przerażona, po cichu schowałam się za krzakami. Gdybym poszła przed siebie, albo bym się odezwała, zauważyliby mnie, a to nie skończyłoby się za dobrze. Jeszcze by mnie zgwałcili. W myślach miałam najczarniejsze scenariusze. Zauważyłam jak chłopak uniósł nóż, z zamiarem wbicia go w ciało drugiego. Nie chciałam na to patrzeć więc zacisnęłam mocno powieki. Usłyszałam krzyk, i po jakimś czasie zapadła głucha cisza. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Serce waliło niczym młotem. Byłam świadkiem zabójstwa. Nie chcę znowu łazić po komisariatach. Nie chciałam, żeby powtórzyło się to, co działo się po śmierci mojej mamy. Poczekałam jeszcze chwilę i otworzyłam oczy. Widziałam tylko leżące ciało, tego drugiego nie było. To było przerażające. Zaczęłam się rozglądać. Pusto. Byłam pewna, że nikogo nie ma w pobliżu gdy nagle...
- Sądzę, że popełniłaś ogromny błąd wybierając tą drogę – usłyszałam za moimi plecami...
_________________________________________________________________
Startuję z rozdziałem pierwszego dnia wakacji, miło.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy... Nie jestem jakaś wybitnie uzdolniona jeśli chodzi o pisanie.
Proszę Was, abyście ocenili i powiedzieli, nad czym mam jeszcze popracować etc. :)
- Tato, proszę, możesz jechać trochę szybciej? - popędzałam go.
- Skarbie, jedziemy 70 na godzinę, przy ograniczeniu do 60, więc nie narzekaj - spojrzałam na niego zdenerwowana - Nie martw się, zdążymy.
- Mam nadzieję, nie chciałabym się spóźnić na własne uro...
- Już jesteśmy, kochanie - przerwał mi, po czym odetchnęłam z ulgą.
Odczekałam jeszcze parę sekund, by trochę ochłonąć i wysiadłam z auta. Upewniłam się szybko, czy wszystko jest na swoim miejscu i weszłam do klubu. Czekało tam na mnie około dwieście pięćdziesiąt osób. Większość znałam jedynie z widzenia ze szkoły, ale mimo wszystko cieszyłam się, że zechcieli przyjść na moją imprezę.
Na wejściu przywitały mnie moje przyjaciółki - Kim i Diana, a zaraz po nich mój młodszy brat – Matt. Porozmawiałam jeszcze z paroma osobami, dziękując im za przybycie. Wyciągnęłam moje przyjaciółki na parkiet i zaczęłyśmy tańczyć we trójkę. DJ zapodawał naprawdę świetne kawałki, które wszystkim wpadały do gustu. Czułam, że to będą udane urodziny.
Po około dwudziestu minutach, trochę zdyszana poszłam się czegoś napić. Barman podał mi mój ulubiony sok pomarańczowy z lodem. Podeszło do mnie parę osób i złożyło mi życzenia. Gratulowali mi też udanej imprezy. Dowiedziałam się od nich, że wszyscy świetnie się bawią. Błagam, ludzie. To tylko zwykła impreza. Co prawda DJ-a zamawiał mój ojciec, ale skoro im się tak podoba, nie będę narzekać...
* * *
- Dziewczyny dochodzi 21, chodźcie może pójdziemy na taras i odpoczniemy od tej głośnej muzyki - zaproponowała Diana.
Usiadłyśmy na tarasie i od razu poczułyśmy ulgę. Cisza... Spokój. Dosłyszalny był tylko szum morskich fal. Moim marzeniem było wyprawić urodziny w klubie, znajdującym się gdzieś blisko plaży. Mój tata doskonale o tym wiedział i wziął to pod uwagę wybierając klub. Jedno marzenie mogę odhaczyć z listy.
- No Van, jak ci się podoba twoja impreza?-zaczepiła mnie Kim.
- Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że aż tyle osób zgodzi się tu przyjść. W dodatku dużo osób podchodziło do mnie i chwaliło lokal, dobrą muzykę i takie tam. Jak na razie jest zajebiście - powiedziałam, po czym zwróciłam się do nich - Siedzimy tu już jakieś 3 godziny, poznałyście kogoś fajnego? Oczywiście mówię tu o chłopakach.
- No ja w sumie poznałam jednego gościa, ale okazało się, że jest gejem - gdy to usłyszałam parsknęłam śmiechem. Biedna Kim, zawsze miała pecha co do facetów.
- Ty nas się nie pytaj, nas bardziej interesuje, czy ty kogoś poznałaś - powiedziała Diana.
- Właściwie nie, nie rozmawiałam z nikim specjalnym. Potańczyłam trochę z Mattem, trochę z tatą. Potem przyszłam do Was i jakoś czas zleciał – zdziwiło mnie, że właściwie nic nie robiąc czas tak szybko upłynął.
Nagle usłyszałam jakiś krzyk wewnątrz budynku. Szybko popędziłam do środka i próbowałam przepchać się przez tłum ludzi, który zebrał się wokół „czegoś”. Ktoś chwycił mnie za ramię. Podskoczyłam z przerażenia i odwróciłam się. Zobaczyłam mojego tatę, który dał mi znać, że idzie za mną. Odetchnęłam z ulgą, ale zaczęłam się martwić o Matta. Na szczęście po chwili zauważyłam go idącego za moim tatą. Szłam dalej i myślałam, że nigdy się nie dopcham. W końcu udało mi się dotrzeć i moim oczom ukazało się trzech narąbanych w trzy dupy debili. Bójka. Na moich urodzinach. Modliłam się przez miesiąc, żeby nie było żadnych afer podczas moich urodzin. Wkońcu jest to mój dzień. Ważny dla mnie dzień.
- Policja jest w drodze! – usłyszałam gdzieś w tłumie. Świetnie, jeszcze tylko policji mi tu brakuje. Dzięki, ludzie. Nie znałam tych gości. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, czy byli oni z mojej szkoły, czy przypatoczyli się tak po prostu, żeby się narąbać i wywołać aferę poprzez bójkę.
- Van! Co się dzieje?! - zapytała zaskoczona Diana. Nawet zdążyłam zapomnieć, że Kim i Diana były tu ze mną.
- Sama do końca nie wiem, ale z tego co widzę, nie jest za ciekawie. Wezwali policję – Kim spojrzała na mnie zaskoczona tą wiadomością. Strach w jej oczach był zauważalny.
- Policja? Ale prze... - przerwało jej wtargnięcie policjantów do klubu
- Prosimy wszystkich o nie wychodzenie nigdzie poza teren lokalu! - byłam przerażona. Nie wiedziałam co teraz będą mówić o mnie ludzie. Nie chciałam słyszeć plotek na mój temat.
- Kto organizował tutaj dyskotekę? - zapytał młody, całkiem nawet przystojny policjant. Wyglądał na miłego człowieka, uspokoiło mnie to trochę.
- Ja, proszę pana – podeszłam do niego. W jego oczach widziałam troskę, a zarazem zdziwienie.
- Młoda damo – powiedział spokojnie. - Muszę zadać ci parę pytań. Pojedziesz ze mną.
* * *
Siedziałam w jakimś pomieszczeniu z tym, całkiem seksownym policjantem. Co ja właśnie powiedziałam? W każdym bądź razie, siedziałam z nim jakąś godzinę... Może dwie. Nie widziałam nigdzie żadnego zegarka, a bardzo chciałam wiedzieć, która godzina i o której będę mogła wyjść do domu.
- Vanesso, widzę że już cię mocno zmęczyłem tymi pytaniami – uśmiechnął się do mnie. On był naprawdę bardzo czarujący i nic na to nie poradzę.
- Tak, szczerze mówiąc nie chcę już nic słyszeć o tym incydencie – zaczęłam bawić się moimi palcami ze zdenerwowania. Byłam trochę przybita tą sytuacją i nie odważyłam się spojrzeć mu w oczy – Mogłabym już wrócić do domu? - spojrzałam wreszcie na niego. Moje oczy wyrażały ogromny smutek. Chciałam wzbudzić w nim trochę poczucia winy... Chyba mi się udało, bo trochę się zmartwił.
- Ależ oczywiście. Zaraz wezwę któregoś z moich kolegów i cię odw...
- Nie, nie. Przejdę się. Mam blisko do domu – przerwałam mu szybko. Wolałam się przejść, pooddychać trochę świeżym powietrzem. Uspokoić się trochę.
- Jesteś pewna? Może ci się coś stać – to było urocze, że zaczął się martwić, jednak starałam się mieć to w dupie, był chyba trochę starszy ode mnie. Nie umiałam określić jego wieku.
- Tak, jestem pewna – nigdy nie bałam się chodzić nocami po pustych ulicach. To było takie tajemnicze, uwielbiałam to.
- W takim razie, życzę miłej nocy – wstał i uścisnął moją dłoń.
- Nawzajem – uśmiechnęłam się lekko i wyszłam.
Do drzwi odprowadził mnie jakiś starszy policjant. Wyszłam na zewnątrz i miłe chłodne powietrze buchnęło w moją twarz. Poczułam wolność. W końcu zero pytań, zero odpowiedzi, tylko ja i moje myśli. Ruszyłam w stronę mojego domu. Po paru minutach z ciemnej uliczki wyszło pare „dresów”. Nie chciałam kłopotów i musiałam skierować się w stronę parku. Był on trochę przerażający, ale przechodziłam nim często i nigdy nic specjalnego mi się nie stało. Nie zapowiadało się na żadne niebezpieczeństwo.
Usłyszałam głosy. Gdzieś pomiędzy krzakami dwaj mężczyźni rozmawiali. Nie wyglądało, żeby się lubili. Z początku spokojnie rozmawiali, potem jeden z nich trochę się zdenerwował. Znajdowali się w takim miejscu, jakby nie chcieli być przez nikogo przyłapani. Zaczęli się szarpać. Wyższy z nich nagle wyciągnął nóż. Przerażona, po cichu schowałam się za krzakami. Gdybym poszła przed siebie, albo bym się odezwała, zauważyliby mnie, a to nie skończyłoby się za dobrze. Jeszcze by mnie zgwałcili. W myślach miałam najczarniejsze scenariusze. Zauważyłam jak chłopak uniósł nóż, z zamiarem wbicia go w ciało drugiego. Nie chciałam na to patrzeć więc zacisnęłam mocno powieki. Usłyszałam krzyk, i po jakimś czasie zapadła głucha cisza. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Serce waliło niczym młotem. Byłam świadkiem zabójstwa. Nie chcę znowu łazić po komisariatach. Nie chciałam, żeby powtórzyło się to, co działo się po śmierci mojej mamy. Poczekałam jeszcze chwilę i otworzyłam oczy. Widziałam tylko leżące ciało, tego drugiego nie było. To było przerażające. Zaczęłam się rozglądać. Pusto. Byłam pewna, że nikogo nie ma w pobliżu gdy nagle...
- Sądzę, że popełniłaś ogromny błąd wybierając tą drogę – usłyszałam za moimi plecami...
_________________________________________________________________
Startuję z rozdziałem pierwszego dnia wakacji, miło.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy... Nie jestem jakaś wybitnie uzdolniona jeśli chodzi o pisanie.
Proszę Was, abyście ocenili i powiedzieli, nad czym mam jeszcze popracować etc. :)
Osz kurwa masz talent, to jest mega zajebiste i boskie na 100% będę to czytała :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Zapraszam do mnie http://plisstaystrong.blogspot.com i na http://onedirection-pliss.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWow, chciałaś żebym tutaj zajrzała i bardzo dobrze zrobiłam robiąc to. Opowiadanie zapowiada się ciekawie, a rozdział wyszedł ci bardzo fajnie i podoba mi się. Na pewno bedę tu zaglądać więc dodaje cię do obserwatorów i szczerze mówiąc liczę na rewanż, oczywiście jeśli któreś z moich opowiadań ci się podoba. Pozdrawiam i życzę weny ;D
OdpowiedzUsuńProsiłaś abym dodała jakąś opinię, sprawdziła jak tam u ciebie na blogu, a wiec tak rozdział jest czegoś rozpoczęciem, nie widzę tu prologu, ale jest okay.Ogólnie wszystko w porządku.No pismo wiadomo jak u każdego nie jest idealne, wygląd też nie jest zły chodź mógł by być bardziej przyjazny dla oka.Proponuję zajrzeć na
OdpowiedzUsuńhttp://place-of-art.blogspot.com/ zapoznać się z regulaminem i zamówić szablon, oczywiście jeśli tylko chcesz. :)
zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńProsiłaś abym wyraziła swoją opinię tak? Niestety, ale po tym jak dwa razy musiałam usuwać spam od Ciebie, jakoś nie zachęciło mnie to do zbytniego czytania tego otóż opowiadania. Chyba największym problemem, jest popełnienie gafy już na samym początku, co Tobie udało się zrobić, wręcz znakomicie. Rozumiem każdy może popełnić błąd, zostawiając spam, ponieważ chyba każdy chce rozsławić swój blog i mieć wielu czytelników, prawda? Ale jeżeli już to robisz, to wyraź się na temat tego co piszą inni, bo nie jest to tylko i wyłącznie spamownia, gdzie można się bezkarnie reklamować, lub chociaż przeproś za niepotrzebny spam, a od razu będzie milej. Coś na temat rozdziału? Właściwie nic oryginalnego. Już po samym tytule można się spodziewać, że będzie to coś na wzór wszech obecnie znanego nam "dangera" z Justinem Bieberem w roli głównej, czyli innymi słowy nic nadzwyczajnego, bo tych podróbek namnaża się coraz to więcej. Szczerze, nie mam pojęcia co dalej napisać, bo rozdział wyjątkowo długi nie jest, akcja jakaś się odbywa. Najgorzej nie jest i może było by lepiej, gdyby nie to co się stało. Następnym razem proszę Cię zwróć uwagę na to jak Ty byś się czuła, gdyby Tobie tak spamowano. Życzę miłego wieczoru i pozdrawiam. c:
OdpowiedzUsuńZgadzam się z koleżanką powyżej. To fantastyczne, że chcesz się promować, ale proponuję, żebyś na drugi raz przyjrzała się, gdzie zostawiasz ten uroczy spam. Może bym przeczytała twe szanowne wypociny i oceniła, ale skoro Ty nie uszanowałaś mojej pracy, ja nie uszanuję twojej.
OdpowiedzUsuńRozdzial jest dosyc ciekawy i bede wpadac tu czesciej :-). Zgadzam sie z osobami powyzej, :) reklamuj sie ale w zakladce spam :) z gory dzieki :D
OdpowiedzUsuńExtra .. Juz mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuńKocham to !! <3
OdpowiedzUsuńwooooow :D ale sie zapowiada :D juz mi sie to podoba :)
OdpowiedzUsuń