piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 12

Kostnica, tajemnicze ciało, czyli innymi słowy, ten sam sen co zwykle. Jak zawsze obudziłam się cała spocona i zdyszana, a moje serce waliło jak młotem.
Tym razem sen przerwał mi budzik, a tak naprawdę zaczynałam być ciekawa, czyje to ciało. Byłam też ciekawa czy kiedyś się dowiem... Wszyscy wiemy, jak działają sny i wszyscy wiemy, że nigdy się nie dowiem co to za człowiek.
Leniwie oparłam się na łokciach i wyłączyłam budzik. Nadszedł dzień, w którym będę musiała opowiedzieć wszystko moim przyjaciółkom. Wszystko, albo nic. Jeśli coś zmyślę, to kłamstwo będzie się za mną ciągnąć wiekami, może się jakoś wykręcę i nie będę musiała nic opowiadać.
Wstałam, podeszłam do szafy i wybrałam zestaw, na ten nudny dzień. Na nic specjalnego się nie zapowiadało, wracam do szarej rzeczywistości.
Zeszłam na śniadanie i zauważyłam, że na blacie leżą dwie kartki. Jedna od mojego taty, informująca, że musiał jechać szybciej do pracy i wziął ze sobą Matta.
Rozwinęłam drugą z nich i odczytałam:
Spodziewaj się mnie później. S.
No zajebiście,
jak on tu wszedł? Jakbym jeszcze miała ochotę na niego patrzeć. Chce przyjść i zasadzić mi liścia na drugim poliku? Tak się nie bawimy.
Podarłam tą kartkę i wyrzuciłam do kosza na śmieci, znajdującego się w szafce pod zlewem.
Na spokojnie przygotowałam sobie herbatę, oraz kanapki z serem i ogórkiem. Usiadłam w salonie, włączyłam sobie Vivę i zajadałam się moim śniadaniem.
Nagle dostałam sms'a od Kim, że przyjedzie po mnie za 10 minut. Szybko odniosłam naczynia do kuchni i pobiegłam zajrzeć do torby, by upewnić się, czy wszystko mam ze sobą. Wzięłam z biurka moje zwolnienie z wf i właściwie byłam gotowa. Poszłam jeszcze do łazienki umyć zęby i uczesać się. Usłyszałam jak przed dom podjeżdża Kim. Złapałam torbę i zbiegłam na dół. Ubrałam moje lity, zerknęłam ostatni raz w lustro i wyszłam przed dom. Upewniłam się dwa razy, czy na pewno zakluczyłam drzwi. Bałam się, że ktoś mi się wkradnie i wolałam być pewna, że drzwi są zamknięte.
Rozmawiałyśmy spokojnie, ale nagle nastała cisza, lekko niezręczna. Miałam nadzieję, że Kim nie będzie w tej chwili o nic pytać, ale przecież nadzieja matką głupich...
- I co, jesteś z tym blondynem? Jak ma na imię?
- Kim, ja z nim nie jestem i raczej nie mam zamiaru być – odpowiedziałam, wpatrując się w to co było za oknem. - Możesz nie drążyć tematu?
Trochę ją uraziłam, ale temat Sebastiana doprowadzał mnie do szału, jak na razie nie chciałam o nim słyszeć.
Dalej jechałyśmy już w ciszy.
Pod salą od matematyki spotkałyśmy się z Dianą, która wyściskała mnie jakbyśmy się rok nie widziały.
Na lekcjach byłam jak zahipnotyzowana. Nic mnie nie obchodziło, na szczęście nauczyciele się nie czepiali, ani nie brali mnie do odpowiedzi. W innym razie, byłoby ze mną źle.
W końcu przyszedł czas na lunch. Z uwagi na to, że było przyjemnie ciepło, mogliśmy na przerwie wyjść na boisko. Usiadłam sobie z Kim i Dianą w cieniu pod drzewem.
- Dobra, masz pół godziny, żeby nam wszystko opowiedzieć – zaczęła Kim i obie spojrzały na mnie.
- Co się z Tobą działo w piątek wieczorem, dlaczego Cię nie było w domu przez weekend i dlaczego byłaś w szpitalu –
dokończyła Diana.
- Więc... Gdy wracałam z przesłuchania, napadł mnie jakiś dres. Przejeżdżał akurat mój kumpel...
- E, e, e. Nie kłam – powiedziały równo.
- Nie kłamię...
- Skarbie, gdy kłamiesz, nerwowo pocierasz dłonią jednej ręki o swoje ramię.
Faktycznie, one wiedziały o mnie wszystko.
Westchnęłam i zaczęłam mówić.
- Powiem wam wszystko, jeśli nie polecicie z tym ani do mojego ojca, ani nigdzie, jasne?
Spojrzały na siebie, przytaknęły głowami i ponownie spojrzały na mnie.
Opowiedziałam im jak to wszystko się zaczęło. Oczywiście, gdy powiedziałam o Nathanie i piwnicy, były tak przerażone, że ledwo oddychały. Nie ominęłam części z Sebastianem...
- To ten blondyn, co wybiegał z twojego domu ostatnio? - spytała Kim.
- Tak, to on.
- Co on u Ciebie robił tego dnia?
Jezu, nie mogłam przecież skłamać. Chyba, że bym zapanowała nad ręką...
- Przyszedł ze mną porozmawiać, spędzić ze mną trochę czasu – i w tym momencie musiałam prawą dłonią potrzeć lewę ramie. Obie uniosły brew, która oznaczała coś w stylu „Serio?”
- Możemy o tym nie mówić?! - wstałam i szybkim krokiem odeszłam od nich.
Usiadłam sobie samotnie pod płotem. Dokończyłam mój lunch i przypomniałam sobie, że za godzinę muszę zanieść moje zwolnienie pani od wychowania fizycznego. Zajrzałam do torby, sprawdzić gdzie je wrzuciłam. Gdy już znalazłam, na szybko zapamiętałam, w którym podręczniku jest schowane i zapięłam torbę. Podniosłam głowę i obok siebie, po drugiej stronie płotu, zauważyłam człowieka. Podskoczyłam ze strachu. Okazało się, że niepotrzebnie się wystraszyłam.

- Steven? Co ty tu robisz?
- Umm, Justin kazał mi sprawdzić, czy z Tobą wszystko w porządku, czy Nathan cię nie dorwał itd.
- Miło, ale on sam nie mógł sprawdzić?
- Załatwia swoje sprawy na mieście i cały dzień go nie będzie w pobliżu. Skoro widzę, że żyjesz i jesteś cała, będę już leciał. Trzymaj się, mała – pomachał mi i odszedł
Uśmiechnęłam się do niego i odmachałam. Sekundę później znalazł
a się obok mnie Diana, a zaraz po niej Kim. Nie pytały już o nic, normalnie rozmawiałyśmy jak gdyby nigdy nic. W tej sytuacji plusem było to, że jeżeli coś by się działo z Nathanem, gdyby miał mnie na celowniku, zawsze mogłam iść do dziewczyn i im to powiedzieć, a nie zmyślać kolejnych historyjek.
* * *

Nadszedł czas wychowania fizycznego, więc zaniosłam przed lekcją zwolnienie i mogłam udać się do domu.
Wracając pustą ulicą do domu, czułam się obserwowana, ale nigdzie naokoło nikogo nie było, więc nie przejmowałam się tym. Wchodząc do domu, od razu zakluczyłam za sobą drzwi. Rzuciłam torbę na kanapę i udałam się do kuchni. Było wpół do trzeciej, co oznaczało, że za pół godziny wróci mój tata z obiadem. Albo z samym pomysłem na obiad.
Zauważyłam na blacie kolejną karteczkę. Rozwinęłam ją.
Nawet jeśli zamkniesz dom na dziesięć spustów, ja i tak się do niego dostanę.
- N.

Poczułam jak momentalnie zabrakło mi tlenu. Upuściłam kartkę, zastanawiając się, czy nie ma go gdzieś w domu.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Poczułam się jak w horrorze. Powoli i starając się być jak najciszej skierowałam się do przedpokoju. Podeszłam do drzwi, jak najostrożniej się tylko dało. Nie wiem po co mi to było, ta ostrożność, by nie wydać ani jednego dźwięku. Jeśli był to Nathan, wiedziałby na sto procent, że jestem w domu. Jeśli ktoś inny niż Nathan, nie miałam się czego obawiać. Zajrzałam przez wizjer, kim był mój gość.
Boże, Sebastian.
Kamień z serca, jeśli nie był to głaz... Otworzyłam mu drzwi, a gdy już wszedł do środka, szybko je zakluczyłam.
- Wyglądasz jak byś ducha zobaczyła – zaczął.
- Ciebie zobaczyłam – powiedziałam do siebie, kierując się w stronę salonu.
- Słyszałem –
odpowiedział urażony.
- A jak, według ciebie, mam na ciebie reagować? –
zapytałam zatrzymując się na środku salonu, odwracając się w jego stronę. Zauważyłam siniaka pod jego okiem, ale nie drążyłam tego tematu.
Wiedziałam, że szykowała się kolejna kłótnia. Bałam się tylko tego, że Sebastian nie zdoła się powstrzymać od kolejnego ciosu, chociaż w tym momencie to nie było ważne.
- Gdyby nie Justin, siedziałabym nadal w swoim pokoju i wspominała twoje poprzednie zachowanie.
- Justin? Znowu robił ze mnie tego najgorszego? - krzyczał mi w twarz.
- Spójrz, jak ty się teraz zachowujesz. Nie potrafisz nawet nad sobą zapanować.
- Przecież Justin jest ten dobry! Tak naprawdę on jest tym, który będzie chciał cię zdobyć, a gdy już to zrobi zaciągnie cię do łózka i porzuci jak jakąś szmacianą lalkę.
- Nie zaciągnie mnie do łóżka, jeszcze nie planuję tracić cnoty.
- Na co innego się zanosiło, tamtego dnia w domu Pattie.
- Wtedy się nic nie działo, Sebastian. Gdybyś chciał pójść dalej, przerwałabym ci, tego jestem pewna.
- Teraz tak mówisz...
- Przychodzisz teraz do mnie, znowu masz jakieś „ale” co do osoby Justina, zamiast spojrzeć na siebie i swoje błędy, swoje zachowanie. Jaką mam pewność, że nie uderzysz mnie po raz drugi. Jak mam ci teraz zaufać? - stał w miejscu, a w jego oczach było widać złość. Nie potrafił przyjąć krytyki, która była tylko i wyłącznie prawdą. - Stoisz tutaj, masz szansę, żeby cokolwiek naprawić, a nawet nie potrafisz przeprosić.
W moich oczach jesteś nic nie wartym dupkiem.
W tym momencie mocno mnie popchnął. Uderzyłam o framugę
i poczułam naprawdę ostry ból nad biodrem. Miał szczęście, że nie w biodrze. Z moich ust wydobył się jęk. Zauważyłam jak Sebastian zbliża się do mnie.
- Nigdy więcej nie waż się do mnie tak mówić, zrozumiałaś? - powiedział, popychając mnie po raz drugi na framugę, zadając mi więcej bólu.
Pokiwałam głową, ale tylko dlatego, że przez zadany mi ból nie miałam siły nic powiedzieć. Chciałam, żeby dał mi już spokój i wypierdalał.
Po paru sekundach usłyszałam jak trzasnął drzwiami. Wyszedł. Podbiegłam do drzwi i zakluczyłam je.
Nie miałam zamiaru płakać. Justin miał racje, nie był wart moich łez. Jeśli już miałam płakać, to tylko dlatego, że gdy brałam wdech, bolały mnie plecy. Nie pomyślałabym nigdy, że taki szczupły chłopak,
mógłby posiadać w sobie tyle siły. Postanowiłam posiedzieć w ciszy i poczekać na mojego tatę z jedzeniem. Nie musiałam długo czekać. Starałam się nie zachowywać podejrzanie, jeśli wiecie o co mi chodzi. Mimo ogromnej burzy myśli, emocji, a w szczególności bólu fizycznego, zresztą psychicznego też, siedziałam spokojnie, zajadając się swoją porcją.
Od razu, gdy skończyłam obiad, odeszłam od stołu i pobiegłam do pokoju. Dopiero wtedy poczułam prawdziwy ból w sercu i łzy cisnące się litrami do moich oczu.
Uderzyłam pięściami w poduszkę i opadłam bezwładnie na łóżko.
* * *

- Van! Masz gościa! - informował mnie głos taty z dołu.
Zerwałam się z łóżka i czym prędzej pobiegłam do łazienki. Tak jak myślałam, byłam strasznie spuchnięta i rozmazana. Zmyłam szybko zbędny tusz i ułożyłam włosy.
Wyszłam z łazienki, a na moim łóżku siedział Justin. Wiedziałam, że to on mnie odwiedził.
- Hej – uśmiechnęłam się do niego i oparłam ręce na biodrach, czego od razu pożałowałam, bo poczułam ból.
- Nie miało cię nie być cały dzień?
- Wyrobiłem się szybciej i postanowiłem cię odwiedzić –
odpowiedział wstając i podchodząc do mnie. Odskoczyłam, gdy chciał się do mnie zbliżyć. Wiedziałam, że nie uniknę rozmowy o Sebastianie i że Justin się zorientuje, że zrobił mi coś, ale póki co nie chciałam pokazywać mu, że coś jednak się działo pod jego nieobecność. Zaczął coś podejrzewać, ale starałam się tym nie przejmować. Usiadłam na moim łóżku i poklepałam miejsce obok siebie, aby dać mu znać, że ma usiąść obok. - Steven mi powiedział, że Sebastian miał zamiar cię dziś odwiedzić.
- Ta, był tu – odpowiedziałam wymijająco, powstrzymując łzy.
- Jeśli masz zamiar kłamać, że nic ci nie zrobił i tak ci nie uwierzę, więc mów lepiej od razu, co się działo i daruj sobie kłamstwa – powiedział zupełnie poważnie.
Cholera, co teraz? Miałam mu opowiedzieć jak Sebastian mnie sponiewierał?

__________________________________________________________
Witam i przepraszam, że godzinę się spóźniłam. Robiłam co w mojej mocy, żeby napisać siedemnastkę. Cud, że dodaję dwunastkę dzisiaj, bo planowałam to już na jutro.
Czytałam go przed chwilą, by jeszcze zerknąć na jakiekolwiek błędy i stwierdziłam, że średnio mi wyszedł, no ale cóż, staram się jak mogę :)
+ Mamy tu nowy wygląd, kto zauważył, ten zauważył. Nie wiem, czy opłaca się robić z tego bloga bóstwo, skoro nie jest was tu dużo, ale jak to powiedziała moja siostra "W końcu robisz to specjalnie dla czytelników".
To wszystko specjalnie dla was, żebyście czuli się tu jak u siebie :D
Do nn. <3

@Nestlee_x3

9 komentarzy:

  1. Świetne, genialne, boskie! Dawaj więcej! :*
    Zapraszam do mnie:
    http://iwantyoumydarling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział.. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDOWNY :D ŚWIETNY WYGLĄD BLOGA :)NIENAWIDZĘ SEBASTIANA !! DUPEK !! ZA TO JUSTIN SIĘ ZMIENIŁ JEEJ :p CZEKAM NA NN :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuper !!!! <3 czekam nn :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mhm, jest świetny. :]
    Masz piękny wygląd bloga. :]

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny!
    kocham tego bloga!
    wyglad jest piekny<3333
    nie moge sie doczekac nn!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że powie Justinowi o tym co zrobił jej Sebastian.
    Świetny rozdział. <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to opowiadanie :))

    OdpowiedzUsuń