sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 15

- Zostaniesz na kolacji? - zapytał mój ojciec, wchodząc do mojego pokoju.
- Skoro muszę – jęknęłam, po czym się zaśmiałam.
- Pytałem Justina, żartownisio.
Justin, nie wiedząc co odpowiedzieć, spojrzał się na mnie. Pokiwałam głową lekko, tak, żeby tata tego nie zauważył.
- Zostanę – odpowiedział, odwracając głowę w jego stronę.
Uśmiechnęli się do siebie i po chwili tata zszedł z powrotem na dół.
- Trochę już tu siedzisz, a ja nawet nie zapytałam, co z Sebastianem...
- A co ma z nim być – odpowiedział, odrzucając w irytacji głowę do tyłu.
- No nie wiem, martwię się, czy mu nic nie jest...
- Van, on cię już raz spoliczkował i masz całe sine plecy, a ty się dalej martwisz, czy mu nic nie jest? - zapytał z niedowierzaniem.
- Nie możesz odpowiedzieć na to cholerne pytanie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, opadając bezwładnie na łóżko.
- Mogę – poczułam jak łóżko ugina się, pod jego ciężarem po mojej prawej stronie. - Nic mu nie jest.
- Dlaczego mam ci wierzyć?
Przekręcił się tak, że był teraz nade mną.
- Bo jestem uroczy, słodki, przystojny i hmm.. a tak. I mówię prawdę.
- Taki gangster, jak ty, użył słowa 'słodki'? - powiedziałam unosząc brew.
- A jaki jestem, jeśli nie słodki? - spytał, wysuwając dolną wargę i robiąc oczy kota ze „Shreka”.
- Seksowny... - szepnęłam do jego ucha.
- Panno Harrison, nigdy bym nie pomyślał, że takie słowo wyjdzie z pani ust – odpowiedział zniżonym głosem przy moim uchu. Przeszły mnie ciarki i fala ciepła, przez co się wzdrygnęłam.
Oparł się na łokciach po obu stronach mojej twarzy, aby na mnie spojrzeć. Prawą ręką zjechał na moje lewe biodro, wsadzając rękę pod koszulkę.
- Jak tam? - spytał, gładząc delikatnie mojego siniaka.
Wzruszyłam ramionami. – Nie wiem, nie obserwuję tego.
- Co? Dlaczego?
- Nie potrafię na siebie patrzeć w lustrze, przypomina mi się wtedy ta scena i wszystko powraca, a próbuję zapomnieć.
Spojrzał na mnie jak na idiotkę. – Odwróć się.
- Co?
- Odwróć się.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz – wyśmiałam go.
- Nie, mówię naprawdę poważnie. Zdejmij koszulkę i odwróć się.
- A co jak wejdzie mój tata?
- Jakoś się wytłumaczymy, rób co mówię.
- Chcesz, żebym zaczęła się ciebie bać?
- Ciebie nie ugryzę. Nie masz się o co martwić.
Usiadłam i posłusznie zdjęłam koszulkę. Nie ma co się krępować, już mnie parę razy tak widział...
- Połóż się.
- Jezu – powiedziałam, trochę zdziwiona i trochę przerażona, na co Justin tylko się zaśmiał.
Rozłożyłam się na łóżku i czekałam na jego reakcję.
- To wygląda...
- Nawet mi nie mów jak to wygląda! - przerwałam mu, zanim dokończył. - Nie chcę wiedzieć.
- Jeden powoli schodzi.
- Te na plecach mogą być, najgorszy jest ten po lewej, czasem nie mogę się przez niego ruszyć.
- Masz tam napuchnięte, wiesz?
- Nie obchodzi mnie to, Justin.
- Ale mnie obchodzi.
Złożył pojedynczy pocałunek na moim karku. Zamruczałam w poduszkę, mając nadzieję, że tego nie usłyszał, ale niestety usłyszał.
- Ubierz się już – powiedział śmiejąc się.
Bałam się oderwać twarz od poduszki, bo wiedziałam, że zalałam się rumieńcem.
- Rusz się, bo zaraz zdejmę ci ten stanik.
- Zboczeniec – mruknęłam pod nosem.
- Słyszałem.
Wytknęłam mu język i ostrożnie założyłam na siebie koszulkę. Przez pewien czas siedzieliśmy w ciszy, gdy nagle Justin zaczął mi się dziwnie przyglądać. Poczułam się skrępowana, gdy na jego twarzy pojawił się figlarny uśmieszek.
- Co? - spytałam z oburzeniem.
- Nic – zaśmiał się, spuszczając głowę.
- Śmiejesz się ze mnie?
- Nie śmieję tylko... - zamyślił się na chwilę i przybliżył się o parę centymetrów. - Nie wiedziałem, że tak na ciebie działam. Znaczy, mogłem się domyślić, ale nie przypuszczałem – gdyby nie to, że położył dłoń na moim karku, nie domyśliłabym się o co mu chodzi.
- Możesz nie drążyć tematu? – przeciągnęłam zdanie, chowając twarz w dłoniach.
Chwycił moje nadgarstki i zmusił do odkrycia twarzy. Pocałował mnie w nos, na co ja go zmarszczyłam robiąc dziwną minę. Czułam, jakbym spędzała czas z przyjacielem.
Jus zaczął przybliżać się do pocałunku, kiedy tata zawołał nas nagle na kolację. Wstałam szybko i uciekłam od niego.
- Ej! - krzyknął, rozradowany.
- Może innym razem ci się uda.
Dorwał mnie na korytarzu i przycisnął lekko do ściany, by nie sprawić mi bólu. Pocałował delikatnie i za sekundę się ode mnie odsunął.
- Innym razem, albo szybciej – wydyszał w moje usta. Polubiłam to, gdy mnie całował. Za każdym razem inaczej i za każdym razem chciałam więcej i więcej, nie moja wina, że był w tym dobry...
Zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole.
- Co jemy? - spytałam od razu.
- Cierpliwości – zaśmiał się tata. Położył na stole naczynie z zapiekanką, której od dawna nie robił.
- Mmmm – wymruczałam, gdy poczułam zapach dania. Pachniało cudownie. - To ja poproszę największą część.
- Van, faceci jedzą więcej, a jest nas trzech, więc dostaniesz najmniej.
Zrobiłam minę urażonego dziecka. - Żartujecie sobie?
* * *
Delektowaliśmy się zapiekanką, siedząc przez większość czasu w ciszy. Jedyne co było dosłyszalne, to stukanie sztućcami o talerze. Spojrzałam na Justina kątem oka, gdy zauważyłam w jakim tempie pochłaniał swoją porcję, prawie wybuchnęłam śmiechem. Cieszyłam się, że mu smakowało.
- Więc, Van? - zaczął tata. - Co z Sebastianem?
Gwałtownie wstałam od stołu, odsuwając swój talerz. - Przepraszam – powiedziałam i ze łzami w oczach pobiegłam do łazienki. Byłam chyba nieźle przewrażliwiona, cokolwiek usłyszałam, łzy cisnęły mi się do oczu. Musiałam być silniejsza, ale mój organizm reagował inaczej.
Siedziałam na podłodze, dobre parę minut i nawet, gdy się uspokoiłam, nie wyszłam Głupio mi było teraz z niej wychodzić.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to Justin, więc nic nie odpowiedziałam. Byłam pewna, że i tak wejdzie do środka.
Chwilę po tym, tak jak przypuszczałam, wszedł do środka, nic nie mówiąc. Zamknął za sobą drzwi, podszedł do mnie, rozsunął moje nogi i usiadł pomiędzy nimi, patrząc prosto w moje oczy.
- Już lepiej? - spytał, chowając kosmyk moich włosów za ucho.
Niemo pokiwałam głową. Położył dłonie na moich biodrach i kreślił palcami niewidzialne wzory.
- Boję się, Justin - głos mi się załamał.
- Czego?
- Tego, że on po mnie przyjdzie i znowu mi coś zrobi – głupio mi było, że mu to powiedziałam...
- Sebastian?
- Uhm – powiedziałam nieśmiało.
- Dziwi mnie jego zachowanie, bo nigdy tak nie traktował nikogo...
- Najgorsze jest to, że stoję pomiędzy wami i psuję waszą przyjaźń.
- Van – przeciągnął. - My nie jesteśmy jak wy, kobiety, nie pokłócimy się na zawsze, rywalizując o jakąkolwiek dziewczynę. Przejdzie mu w końcu i będzie jak dawniej. Nie wiem jak będzie reagował na to, że jesteśmy razem, ale jakoś damy radę.
- To my jesteśmy razem? - zapytałam, uśmiechając się szyderczo.
- A nie jesteśmy? - odpowiedział pytaniem na pytanie, całując mnie delikatnie w czubek nosa.
- A jesteśmy? - droczyłam się, chciałam, żeby to powiedział.
Chwycił moją twarz w swoje dłonie i złączył nasze usta. Jego pocałunki zwalały mnie z nóg, były cudowne. Kiedy chciał się odsunąć, chwyciłam go szybko za kark i przytrzymałam, by tego nie kończył. Poczułam jak chłopak się uśmiecha.
- Później będziemy mieli więcej czasu – powiedział, gdy już oderwaliśmy się od siebie. Zabrzmiało w połowie jak obietnica, a w połowie jak groźba.
Pomógł mi wstać i wyszliśmy z łazienki, kierując się do mojego pokoju. Zajrzałam jeszcze do kuchni, zobaczyć, czy nie trzeba w czymś pomóc, ale gdy zobaczyłam, że ze stołu wszystko jest posprzątane, zrezygnowałam.
Przypomniałam sobie, że przecież muszę odrobić lekcje. Cofnęłam się do przedpokoju, gdzie zostawiłam torbę, chwyciłam ją i wróciłam z powrotem na piętro do pokoju.
- Chodź, pomożesz mi w lekcjach – zaproponowałam, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Cooo? - odpowiedział, przykładając sobie jedną dłoń do twarzy.
- Nie będzie tak źle. To tylko matma.
Rzucił mi złowrogie spojrzenie i ułożył się na łóżku. Usiadłam obok niego z zeszytem i podręcznikiem. Otworzyłam książkę i podałam mu, żeby zapoznał się z zadaniem. Nie było w nim nic trudnego, tylko kolejne piętnaście przykładów z pierwiastkami i innymi matematycznymi trudnościami.
- Pierwiastek z trzech, plus pierwiastek z dziewięciu, przez cztery do potęgi drugiej, minus dwanaście – siedział przez chwilę i myślał, pocierając dłonią swój kark, ile to może wyjść. - Wydaje mi się, że wyjdzie sześćdziesiąt dziewięć – odpowiedział, całując mnie w polik.
- Jesteś naprawdę bardzo pomocny – przewróciłam oczami.
- Przecież wiem – posłał mi swój zadziorny uśmieszek, ukazujący rząd idealnie prostych zębów.
Do pokoju wbiegł Matt, siadając na łóżku.
- Co tam, Matt? - spytał Justin.
- Nudzę się.
- To może pograj w coś na swoim komputerze?
- Już to robiłem – jęknął.
- To opowiedz, co tam w szkole – zaproponowałam, odkładając zeszyt na bok.
- Pani pochwaliła mnie, bo dobrze rozwiązałem zadanie na matematyce.
- I co, dostałeś jakąś ocenę?
- Uhm.
- No to gratuluję – odpowiedziałam, rozczochrując jego włosy.
Przez chwilę siedział cicho błądząc wzrokiem po moim pokoju, jakby zastanawiał się, czy to co chce zrobić lub powiedzieć, było dozwolone.
- Dzisiaj pod szkołą stał też pewien pan. Cały ubrany na czarno, opierał się o swój samochód. Miał kaptur na głowie i obserwował inne dzieci.
- Jaki pan? - spytał, zaciekawiony Justin.
Spojrzeliśmy po sobie, w jego oczach było widać przerażenie, w moich zapewne też.
- Jak tak stał obok tego swojego auta, to myślałem, że na kogoś czekał.
- A długo tak stał? - dopytywał się Justin.
- Niee. Spojrzał na mnie i chyba chciał wejść na teren szkoły, ale w ostatniej chwili się wycofał.
- Chciał coś od ciebie?
- Zawołał mnie pod bramę, ale ja nie chciałem podchodzić, bałem się, że mi coś zrobi.
- Co zrobił, jak odmówiłeś?
- Nic, poszedł do swojego auta i odjechał.
Byłam pewna, że to był Nathan. Na pewno chciał coś mu zrobić.
- Gdybyś go spotkał jeszcze kiedyś, uciekaj jak najdalej, rozumiesz? Nigdy nie wiadomo co takim po głowie chodzi.
- Dobrze.
- Idź do siebie, Matt – powiedziałam, unikając wzroku któregokolwiek z nich.
Posłusznie wyszedł z pokoju, zostawiając nas samych. Justin odłożył książkę, tak jak ja, nie wiedział co powiedzieć.
- Boże, gdyby on mu coś zrobił... - powiedziałam, chowając twarz w jego tors.
- Jadę do niego – wstał nagle z łóżka.
- Jadę z tobą...
- NIE! Zostajesz. Masz jutro szkołę i może ci się coś stać.
- Jadę z tobą – w dupie miałam, co sądził na ten temat.
Zbiegłam na dół przed nim, ubrałam buty i wyszłam na dwór, do jego samochodu. Na szczęście był otwarty. Kto zostawia otwarte auto przed domem? Tylko on.
- Van, wysiądź, nigdzie nie jedziesz – powiedział, siadając za kierownicą.
- Jadę, to mój brat, on nie ma prawa go dotykać.
- Jeśli tobie się coś stanie, zabiję się. Rozumiesz?
- Nie zostawisz mnie samej na tym świecie, jestem tego pewna. A teraz nie pierdol, jedziemy.
_________________________
Doobry wieczór.
Miałam ostatnio parę dni załamki, nie miałam ochoty na pisanie, ani nawet weny, ale spokojnie, już jest dobrze i mam siłę do tworzenia!
Mnóstwo pomysłów i teraz jak to poukładać? :c
Piszcie co sądzicie.
A, no i wpadłam na pomysł, żeby pisać wam jakieś wskazówki co do kolejnego rozdziału, żeby was jakoś nim zaciekawić, ale pod tym jeszcze nic nie napisze, zacznę od rozdziału 16.
Do nn <3
@Nestlee_x3

13 komentarzy:

  1. Fantastyczny rozdział , Kocham to ^___^ Czekam i to z tymi wskazówkami to nie pisz bo ja nie będę mogła się powstrzymać :D Do next :* Niech Nathana przejedzie autobus a Sebastianowi niech laleczka Chucky oderwie łeb :D UWIELBIAM <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeej, Sebastian się zmieni, nie hejtuj go! :D
      Takie tam zdradzanie szczegółów.

      Usuń
    2. Podoba mi się wymuszanie szczegółów :D Ale za to co zrobił to bym go i tak zadżgała nożem :D

      Usuń
  2. Kocham... czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ASDFGHJK dobrze że ci wena wróciła hihihi ;33 a rozdział jak zawsze świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne opowiadanko i czytam w komentarzu powyżej żeby nie hejtować Sebastiana.. tak więc poczekam :D ładnie tu, zapraszam też do siebie :)
    http://everyone-be-in-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jwjhebjskowloesllw...

    To jest świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aghdlakslsoshzkdvp..... Suuuuper rozdział!!!! Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz naprawdę talent do pisania! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. może trochę nie na temat, ale ciekawy wygląd stronki :D FAJNY Zapraszam na http://kronikizakrecenia.blogspot.com/ (to moja 2 stronka, bo just dream about 1d moze już znasz ;) )mogłabyś skomentowań najnowszy rozdział mojego opowiadania : histora krukonki? dopiero zaczynamy i chcę wiedzieć co ludzie o nim myślą... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rewelacyjne opowiadanie :)
    Podoba mi się Twój styl pisania
    Proszę informuj mnie o nn
    + Zapraszam na mojego bloga mam nadzieje, iż Ci się spodoba http://i-will-give-you-everything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń